niedziela, 19 maja 2013

ODCINEK 50 - WIOSNA


Pierwszy wiosenny wypad za miasto. W końcu jakaś ulga po tym okropnym śniegu i zimie dłuższej niż inne, które pamiętam. I takiej ponurej przede wszystkim.

Spotkałam dzisiaj Przemka. Kolegę z liceum. Kupa lat, rzec by można! Przemo ogarnia temat HR-u w dużej korporacji. Wstąpiliśmy do kawiarni na poranną latte i ciastko. Takie miłe półtora godziny. Wspominaliśmy stare czasy. Okropną fizyczkę i jeszcze gorszego historyka! Brrr! I chwile, gdy trzeba było znać na lekcje geografii każdą rzekę na mapie i każde jeziorko. Okropieństwo. I wzory chemiczne wkuwane na pamięć, których znajomość do niczego się nam nie przydaje. I to odpytywanie z biologii z mitozy i mejozy. Z budowy żaby i innych takich Bogu ducha winnych zwierzaków.

- A pamiętasz naszą maturę, gdy w toalecie zostawialiśmy rozwiązania zadań z matmy! Zwłaszcza tych z prawdopodobieństwa.
- Tak! I jeszcze to, gdy Mitlecki, pijany w czuba, poprosił do tańca na studniówce babkę z polaka. I obniżyli mu za to zachowanie na koniec roku.
- To były czasy!
- Niby beztroskie, a jednak nie do końca. To wkuwanie po nocach, te durne sprawdziany, te odpytywania.
- No niby tak, ale chętnie bym do nich wrócił.
- Ja chyba już nie. Fizyka – masakra, historia – masakra! Czego oni nas tak naprawdę nauczyli!
- No już tak nie mów! Czegoś nauczyli. Pomyśl, że tacy nastolatkowie to też nie najłatwiejszy materiał do kształtowania postaw społecznych i osobowościowych.
- Tu się z tobą zgodzę. Jeden bunt nastolatki już przeżyłam. Przed drugim właśnie stoję.
- Czyli wiesz, o czym mówię. Patrząc tym razem od tej drugiej strony.
- Dokładnie wiem.

Przemek, jak się okazało, ma trzech synów (cóż za przypadek!). Z tym, że bliźniaków w wieku 15 lat i jednego 13-latka. Po liceum poszedł na studia na SGH. Skończył je z wyróżnieniem. Potem przechodził od jednej firmy do drugiej.

Opowiedziałam mu o swojej firmie. O pasji, którą przełożyłam na pracę. O książkach, które tworzymy, o ludziach, z którymi współpracujemy. O artystach – pisarzach i rysownikach, cudownych ludziach, którzy pracują dla nas. O tych, którzy te książki zamawiają, dla których tworzymy i dla których poświęcamy całe nasze serce. Stwierdziłam na koniec, że kurcze lubię tę swoją robotę. Fakt, raz bardziej wkurzająca, raz mniej, ale daje mi satysfakcję i spełnienie. Dawno o tym nie myślałam w ten sposób. Codzienny zapierdziel nie pozwala na takie refleksje.
A szkoda. Człowiek mógłby bardziej docenić to, co ma. I przez to mniej narzekać.

A przecież weekend dał mi tyle radości. No i właściwie nastroił optymistycznie. Pojechaliśmy z dzieciakami, te które ostały nam się w domu, na Mazury. Trzydniowy wypad za miasto.

Pakowanie wszystkich nie należy do najprzyjemniejszych czynności w życiu, ale czegóż nie robi się dla rodziny. Kiedy udało nam się cudem upchnąć w aucie wszystkie bagaże (przy czym słowo „upchnąć” i „cudem” doskonale obrazują sytuację, jaka miała miejsce), byliśmy gotowi do wyjazdu.

Standardowo, po opuszczeniu Warszawy, przypomniało się wszystkim to, o czym zapomnieli. Standardowo też mamy już wypracowaną procedurę w takich sytuacjach. A więc (wiem, wiem, że nie zaczyna się zdania od „a więc”) zatrzymaliśmy się w sklepie po drodze i kupiliśmy wszelkie niezbędne elementy brakujące do hasła: „spakowani” oraz „gotowi”.

Zakupiliśmy więc kąpielówki dla Karola, podkoszulki dla Asi oraz rajstopy i słuchawki dla Basi. Ja nabyłam soki i wodę oraz owoce. W każdym bądź razie, w końcu można było jechać dalej.

Dziewczyny zasnęły szybko. Rozmawialiśmy z Karolem spokojnie. Pomógł mi rozwiązać kilka rzeczy związanych z moją firmą. Rzadko się go pytam o radę, a ma gość łeb na karku. Dyskutowaliśmy o rozwoju, perspektywach, celach krótko i długoterminowych. W pewnym momencie wyjęłam notatnik i zaczęłam zapisywać te ważniejsze pomysły. Niektóre naprawdę były świetne.

Założenie firmy nie jest problemem, problemem jest jej utrzymanie i rozwinięcie. Teraz kryzys na rynku więc z tematem bajek jest ciutkę gorzej, aczkolwiek i tak nieźle nam idzie. Plusem jest to, że autorzy i ilustratorzy zniżyli swoje ceny, co czyni produkt bardziej ekonomiczny. Karol podsunął pomysł, aby rozszerzyć produkt o komiksy. Skierowane do młodzieży, zwłaszcza jako prezenty na 18-tkę. Przyznam szczerze, całkiem niezła myśl. Od razu przyszedł pomysł na książki dla nowożeńców i tym podobne upominki. Wiadomo, nie wszystko od razu, ale perspektywa jest fajna, zwłaszcza, że pozycję na rynku już mamy.

Wracam myślami do minionego tygodnia. Karol był w Zurichu. Poleciał w końcu. Po długich debatach i rozmowach, które chciał szybko kończyć, a ja mu nie pozwalałam, doszliśmy do wniosku, że przynajmniej powinien pojechać na spotkanie. Żeby poznać konkrety, poznać firmę, ludzi. Zawsze lepiej być świadomym, z czego się rezygnuje. Choć mój szósty zmysł mi podpowiada, że jednak stanie na tym, że będziemy osobno.

We wtorek Basia odprowadziła Asię do przedszkola dzisiaj. Ja dopiero na 14 jechałam na spotkanie, mogłam więc porozkoszować się samotnym rankiem w pustym i cichym domu. Włączyłam muzykę. W odtwarzaczu płyta Basi. A tam Anita Lipnicka! Wow! Nie miałam pojęcia, że moje dziecko tego słucha.

Zostań proszę Cię tak długo szłam zmęczyłam się
przez siedem gór i siedem mórz byś oddechem swym
ogrzał oddech mój
Święta chwila ta niechaj święci się
święta moja łza na koszuli twej
święty taniec chmur i gołębia śpiew
święta zwykłość dnia bo znalazłam Cię
Popatrz wszystko lśni przed nami tu nie dotarł nikt
nietknięta biel i czyste szkło pośpiech warg
i drżenie rąk
Zostań proszę Cię tak długo szłam zmęczyłam się
ułóżmy gwiazdę z naszych ciał niech chroni nas niech świeci nam
Święta chwila ta niechaj święci się święta moja łza na koszuli twej
Piękną jestem ja a rycerzem ty z tobą długo chcę i szczęśliwie żyć...


Muzyka rozbrzmiewała wokoło. Zaparzyłam sobie mocna espresso i siadłam do komputera. Z filiżanką w ręku otworzyłam mój laptop – Karol zawsze krzyczy, gdy tak robię, że niby się kawa może wylać na komputer - i sprawdzam pocztę. Męczy mnie ten mail od Daniela. Odpisałam już wcześniej, ale nie odważyłam się tego wysłać. Jeszcze raz kliknęłam na wiadomość zapisaną w katalogu „ DRAFTS” i czytam po raz setny ten sam tekst.

FROM: Alicja
TO: Daniel
DATE: 02/04/2013, 22:46
Theme: TY

TY

Nie pytam dlaczego nie powiedziałeś.
Nie pytam na co, jak długo i jaki wynik badania.
Nie pytam do kiedy i od kiedy.
Nie pytam, jaki efekt.
Nie pytam nawet, jak się czujesz.
Nie pytam, bo niewiedzy mniej się boję niż prawdy.
A prawda może być…no właśnie…jaka może być?

Odszedłeś. Ja zniknęłam. Tak było lepiej. Myślałam, że potrafię bez Ciebie żyć… myślałam….
A.

W końcu kliknęłam „SENT” i wysłałam. Nie miałam odpowiedzi do dzisiaj. Z jednej strony cieszę się, że nie odpisuje, bo mogę się na niego wkurzać z tego powodu, z drugiej martwię się, dlaczego…

- Ziemia do Alicji – z letargu wspomnień obudził mnie głos Karola – Pytałem dwa razy, czy stajemy na jakąś małą przerwę. Jestem trochę głodny
- W sumie niezły pomysł. Zaczekajmy aż laski się obudzą.

Na efekt naszych oczekiwań, nie musieliśmy długo czekać. Najpierw jedna, potem druga. I się zaczął kołowrotek na tylnej kanapie.

Basia niespodziewanie pyta Karola:
- Tatuś, a ty jedziesz do tej Szwajcarii?
- Jeszcze nie wiem kochanie – odpowiada zakłopotany Karol. Fakt, że tematu nie poruszamy, unikamy jak ognia, rzekłabym wręcz.
- No ale jak było na tym wyjeździe, nic nie mówisz – męczy dalej temat Basia
- Basiu, wyjaśnię wszystko jak tylko ustalimy najważniejsze sprawy z mamą
- A to nie mamy my nic do powiedzenia? – mała jest najwyraźniej niezadowolona, choć tak naprawdę ma rację i zgadzam się z nią. Powinny uczestniczyć w tych dyskusjach. Kiwam głową do Karola, żeby zaczął mówić.
- Dobrze. Powiem wam wobec tego, jak wygląda sytuacja. Firma, do której zostałem zaproszony, to jeden z największych potentatów na rynku szwajcarskim. Zaproponowali mi pracę w sektorze finansowym i naprawdę niezłą wypłatę. Zarabiałbym cztery razy więcej niż teraz.
- WOW – wykrzyknęła Basia - nieźle.
- Poza tym ogromne perspektywy rozwoju. Zawodowo przeszedłbym do innej ligi – kontynuował Karol.
- WOW – tym razem wykrzyknęła Asia, pewnie nie wiedząc, o czym dokładnie tato mówi. Brakowało jeszcze tylko mojego „WOW”.
- Istnieje także możliwość przeprowadzki z całą rodziną, ale wiem, że to niemożliwe. Dlatego są w stanie finansować przeloty do Polski w co drugi czwartek i powroty w niedziele.
Tu nieźle się zdziwiłam. Mało która firma tak dba o pracownika.
- Objąłbym stanowisko dyrektora finansowego. Mam czas do namysłu do poniedziałku. To musi być szybka decyzja. Zaczynałbym już za dwa tygodnie. Oczywiście firma opłaca mieszkanie i opłaty z tym związane.

Byliśmy pod wrażeniem. I dziewczynki i ja. To naprawdę się nie zdarza już w dzisiejszych czasach. Zwłaszcza, gdy teraz tak trudno na rynku. Już miałam się odezwać, gdy nagle małe zauważyły budkę z lodami przy drodze.
- LODY!!!! – ogromny krzyk wydobył się z ich gardeł.
- Mami, ja chcę lody!!! – wrzeszczała Asia
- Ok. Zatrzymujemy się.

Lody były pyszne. Wybrałam czekoladowo-pistacjowe. Moje ulubione połączenie smaków. Basia zakochana jest w owocowych, a Asia w śmietankowych. Karol najbardziej lubi orzechowe. Tak więc, każdy ze swoim ulubionym smakiem w ręku, idziemy nad jeziorko, które jak się okazało, jest tuż obok. Gdy dziewczyny wariują rzucając kamienie do jeziora, my siedzimy wtuleni w siebie.

- Dobrze, że jesteś ze mną – mowi Karol – jesteś najlepszą żoną na świecie
- A miałeś inną? – śmieję się przekornie
- Heh… w tym wcieleniu nie, ale może w poprzednim miałem cały harem. Kto wie.

Dobrze tak siedzieć beztrosko, szczęśliwie, rozkoszować się ciszą, spokojem, sobą. Takie proste a tak wyjątkowe. Uwielbiam. Bezgranicznie uwielbiam.

Zasnęłam. Zasnęłam na ramieniu mojego męża. Obudził mnie delikatnym głaskaniem w policzek

- Pora się zbierać kochanie. Chodźmy.

I idziemy. Ręka w rękę. Jak kiedyś. Jak dawniej.

Dopiero wieczorem, gdy już zalokowaliśmy się w przytulnym pensjonacie, mamy czas, by porozmawiać o temacie, który zakończył się poprzez zobaczenie budki z lodami.

- Karol, uważam, że powinieneś przyjąć tę posadę. To dla ciebie wielka szansa, sam zresztą wiesz. Głupotą byłoby powiedzieć „nie”.
- Ale Alu przecież ustaliliśmy, że nie chcemy żyć i mieszkać osobno!
- Wolę, abyś się realizował niż siedział tu sfrustrowany. Poza tym i tak przy pracy w Polsce, późno kończyłeś i często wyjeżdżałeś.
- Ale…
- Spróbujmy. Najwyżej się nie uda. Będziemy się widzieć stosunkowo często.
- Co dwa tygodnie to nie jest zbyt często kochanie.
- Ale też nie jest to co dwa czy trzy miesiące. Różnica spora.
- Wiesz, co było, gdy wyjechałem ostatnim razem

Pamiętam dokładnie. Dobrze, że jest ciemno i nie widać, jak moje policzki stają się coraz bardziej czerwone. Daniel. Moja namiętność i mój wyrzut sumienia. Moja druga rzeczywistość.

- Wiem… - w końcu odpowiadam
- I… ?
- To już za nami. A tyle przed nami. Nie chcę, abyś niczego żałował.
- Ja także nie chcę Alicjo. Problem z tym, czego będę żałował. Wyjazdu czy rezygnacji.
- Nie wiem. Obawiam się, że na tak postawione pytanie nigdy nie uzyskasz dobrej i satysfakcjonującej odpowiedzi. Dwie możliwości. Równolegle. Jedna decyzja ma wpływ na to, co będzie się działo z pozostałymi składnikami życia. Natomiast mam dość patrzenia na Ciebie, jak jesteś niezadowolony, łazisz na te rozmowy, które nic nie dają. A jak znowu znajdziesz pracę i firma wyśle cię gdzieś na pół roku? Przecież nie powiesz „nie”? Musisz spróbować.
- Ale…
- Karol, musisz. To twoja ogromna szansa. A może dzięki temu zyskamy coś więcej niż to, co mamy teraz.
- Uwielbiam cię taką stanowczą dziecinko – powiedział i zaciągnął mnie pod kołdrę.

6 komentarzy:

  1. Wonderful beat ! I wish to apprentice whilst you amend your website, how could i subscribe for a weblog website?
    The account helped me a appropriate deal. I were a little bit acquainted of this your broadcast offered vibrant
    clear idea

    My web blog :: klimatyzacja fujitsu warszawa

    OdpowiedzUsuń
  2. Hurrah, that's what I was seeking for, what a data! present here at this web site, thanks admin of this web site.

    Also visit my page :: klimatyzacja

    OdpowiedzUsuń
  3. We are a bunch of volunteers and starting a new scheme
    in our community. Your site provided us with valuable information to
    work on. You've performed a formidable job and our whole community shall be grateful to you.

    Also visit my blog post - klimatyzacja

    OdpowiedzUsuń
  4. Hey! I just wanted to ask if you ever have any problems with hackers?
    My last blog (wordpress) was hacked and I ended up losing several weeks of hard
    work due to no backup. Do you have any solutions to protect against hackers?


    Also visit my blog post ... klimatyzacja

    OdpowiedzUsuń
  5. I could not refrain from commenting. Exceptionally well written!


    Visit my web-site :: klimatyzacja

    OdpowiedzUsuń
  6. It is in reality a nice and useful piece of info.
    I'm satisfied that you just shared this useful information with us. Please stay us informed like this. Thanks for sharing.

    Have a look at my blog post: klimatyzacja

    OdpowiedzUsuń