piątek, 17 grudnia 2010

ODCINEK 6 - MIĘDZY SŁOWAMI

ODCINEK 6

MIĘDZY SŁOWAMI

W ZOO tłoczno i duszno… brrr… Jestem zmęczona oglądaniem tych biednych zwierząt w klatkach, którym upał wyraźnie daje się we znaki. Dzieciaki są jednak zachwycone, zwłaszcza, że mogą wrzucać zmrożone kostki soku owocowego niedźwiadkom. Co za rozrywka! Sylwia daje mi sygnały, żebyśmy skróciły trasę i jak najszybciej udały się w jakieś zacienione miejsce.

Godzinę później lądujemy w klimatyzowanej lodziarni! Ale ulga! Wreszcie! Dziewczynki z zachwytem i nosami przy ladzie chłodniczej wybierają ulubione smaki lodów, a my rozkoszujemy się lodową kawą! To się nazywa udany finał wyprawy. Joasia uradowana i chyba już całkowicie zapomniała o bolącym ząbku, uchu i gardle. Ja prawdopodobnie też, skoro pozwalam jej na pałaszowanie kolejnej gałki tej zamrożonej pyszności.

- Przepraszam? – do naszego stolika podchodzi pewien przystojny jegomość – Alicja? – pyta i wpatruje się w moją twarz.
- Tak – odpowiadam nieco speszona! Ciekawe dlaczego tak łatwo mnie onieśmielić? To chyba już początek starości! Albo rzadkości tego typu sytuacji! Niewiarygodne i wprost nie do uwierzenia, że to mnie właśnie kiedyś faceci podrywali! A teraz?? Czerwienię się na samą myśl o tym!
- Wiedziałem! Siedziałem tam w rogu, z kolegą i jak weszłyście, od razu cię poznałem!
- Przepraszam, ale ja … - i zaczynam się jąkać! No to ładnie! Nie dosyć, że na twarzy burak, to jeszcze jąkadło! Masakra jakaś!
- Jakub Sokołowski – przedstawia się i podaje rękę, a mi coś zaczyna świtać, tylko jeszcze nie wiem, w której szufladce
- Yhm – odpowiadam wymownie
- Chodziliśmy razem do liceum, do równoległych klas, pamiętasz? Ty chyba byłaś w humanistycznej, ja w mat-fizie.
No i wreszcie poznałam gościa! Bardzo atrakcyjnego na dodatek! Że też od razu się nie zorientowałam!
- No hej, przepraszam, ale chyba moja pamięć coś zaczyna szwankować – i uśmiechnęłam się jednym z moich najmilszych uśmiechów, kiedy to wargi delikatnie przygryzam moimi białymi ząbkami! Na facetów to zawsze działa! Tym razem także!
- Muszę przyznać, że bardzo się zmieniłaś - no to mi dowalił! A tak miło się zapowiadało – Ale tylko i wyłącznie na korzyść - i proszę, za szybko wydaję opinie! Zdecydowanie za szybko!
- Yhm, dzięki – kurde, co za ambitna odpowiedź! Muszę się zmobilizować, Sylwia kopie mnie pod stołem, co oznacza, że wypadam naprawdę beznadziejnie! – Może się przysiądziesz – pytam. To pierwsze rozsądne zdanie, jakie wypowiadam.
- Niestety muszę lecieć, ale może dasz mi swój numer telefonu, postaram się zadzwonić i może spotkamy się na jakiejś kawie!
Wymieniamy się wizytówkami. Krótkie pożegnanie i już go nie ma!
- No proszę, proszę – mówi Sylwia! - Nie wiedziałam, że ty masz takich adoratorów!
- Wierz mi, że ja też - mówię jej na ucho, żeby Baśka nie słyszała i nic nie wygadała innym. Zwłaszcza tacie! Doskonale wiemy, jak taki dzieciak lubi sobie pofantazjować! A jeszcze brakuje mi zazdrosnego (bez powodu) męża!

Fajnie tak człowiek się czuje, gdy w końcu ktoś się nim zainteresuje. Od razu pojawiają się takie dziwne ruchy w żołądku, podniecenie i brak apetytu. A także wyraźne skupienie na swojej osobie.

- A może pójdziemy do kosmetyczki? – pytam któregoś wieczoru Sylwię podczas jednej z tysiąca naszych rozmów przez telefon. Dzieci już śpią, a przynajmniej są w swoich pokojach. Kasia jutro wyjeżdża na obóz językowy (z tym jej Jakubem, więc modlę się o ciszę nocną przed 22.00 i baczny nadzór kadry nad pokojami dziewczyn i chłopców), a Basia na obóz jazdy konnej. Zostajemy więc we trójkę, o ile Karola z nosem w papierach w pracy lub w domu, powinnam w ogóle brać pod uwagę. Minęło dwa tygodnie od jego powrotu zza wschodniej granicy, a on przyszedł jedynie dwa razy przed 20.00 z firmy! Jutro ma wolne, żeby odprowadzić dziewczynki!
- No to cię wzięło – mówi Sylwia
- Co wzięło?
- No ten cały Jakub!
- Daj spokój, będę miała więcej czasu dla siebie, więc czemu mam nie skorzystać – tłumaczę jej!
- Aha, to taki pretekst!
- Sylwia, bo cię trzepnę w ucho – krzyczę do słuchawki
- No dobra dobra! Zadzwonię i spróbuję nas umówić! Jakieś specjalne życzenia?
- Przede wszystkim paznokcie i jakiś zabieg odświeżający na twarz!
- Ok. Plus masaż ciała! To nam się przyda
- Bez dwóch zdań! Daj znać tylko, kiedy i o której!
- Nie ma sprawy! To do zobaczenia! Ucałuj dziewczynki i życz im wspaniałych wakacji! Niech wracają całe i bezpieczne
- Dzięki! Przekażę!

Najpierw odwieźliśmy Kasię, bo wyjeżdżała już o 10.00, a potem Basię, której samolot wylatywał o 18.30. Cały dzień minął mi więc na szlochaniu do chusteczki, wydmuchiwaniu nosa, wycieraniu oczu i takich tam sentymentalnych wzlotach i upadkach. Karol podtrzymywał mnie na duchu! Chyba dlatego wziął sobie wolne! Wiedział, jak na mnie działa rozstanie z dziećmi! Zwłaszcza na dwa tygodnie! Dobrze, że Asia jest taka mała i nigdzie nie wyjeżdża! Choć i to okazało się mylną teorią, gdyż wieczorem porwała ją Sylwia i powiedziała, że zwróci zgubę za nocy dwie!

Zostaliśmy więc sami z Karolem! Wreszcie mamy czas dla siebie! Gdy wróciliśmy w domu i omówiliśmy bieżące sprawy, stwierdziłam, że coraz ciężej idzie nam rozmowa na tematy uniwersalne nie związane z dziećmi ani domem! Kilka razy każde z nas próbowało, ale wszystkie przymiarki okazały się porażką! – To nie wróży dobrze naszemu małżeństwu – pomyślałam i postanowiłam, że najlepiej będzie, jak gdzieś wyjdziemy!

Byla więc kolacja w meksykańskiej restauracji, potem spacer po Nowym Świecie i późny powrót do domu! Większość tego czasu rozmawialiśmy o dzieciach! Jakby już nie było nas – mnie i Karola! W mieszkaniu włączyliśmy telewizor i rozłożyliśmy się na kanapie. Karol zasnął po kilkunastu minutach, a ja włączyłam sobie Dirty Dancing na DVD, zrobiłam popcorn i tak siedziałam, oglądałam uroczego Patrica, zajadałam się prażoną kukurydzą i płakałam. Nic już nas nie łączy! Ani jeden wspólny temat, ani jedna pasja, ani jedno wspólne marzenie! Tylko dzieci! Co się z nami stało? Kiedy to się stało? Kiedy straciliśmy siebie? I czy jest jeszcze szansa powrotu?

No nic, po zużyciu kilku tuzinów chusteczek stwierdziłam, że jutro musimy poważnie porozmawiać! I zasnęłam koło Karola, na kanapie, w ubraniu! Tak po prostu! A w nocy śnił mi się nasz pierwszy raz!