czwartek, 2 grudnia 2010

ODCINEK 2 - TRUSKAWKI

ODCINEK 2

TRUSKAWKI

Sylwia miała rację. Taki babski wyjazd był mi potrzebny. Jednak kobieta rozumie kobietę. Kiedyś byłam zupełnie innego zdania, sądząc, że tylko w męskim towarzystwie można się dobrze bawić. Teraz doceniam te spotkania z dziewczynami. A co mi tam! Każdy ma potrzebę wygadać się, ponarzekać, poplotkować. A z kim mam to robić? Z mężem? Jego tak często nie ma w domu, że mamy trudności z omówieniem spraw bieżących, a co dopiero jeśli mowa o czymś głębszym i dłuższym. A z obrazem nie chce mi się gadać. Tym bardziej do lustra, też nie!!! A tak to mam zaliczony fajny wypad za miasto, dodatkowe 1000 kalorii więcej (zliczając szarlotkę z bitą śmietaną, kawę, lody i watę cukrową, którą Asia chciała, ale tylko oczami) i 20 kilo truskawek. No i niewielką opaleniznę na twarzy! To już coś! Czerwcowe słońce robi swoje!

Truskawki kupiłyśmy w drodze powrotnej. Pełno teraz tych straganów! Zatrzymałyśmy się przy jednym i z myślą o kilogramie, może dwóch na wieczorną przekąskę, otrzymałyśmy 40 kilo (do równego podziału). Nie potrafiłyśmy odmówić miłej staruszce, która zapewniała nas, że owoce są najwyższej jakości i to jeszcze z ekologicznej uprawy! W dobie, kiedy ekologia ściśle w modzie, byłoby niemal grzechem odrzucenie takiej kuszącej oferty.

Wjechałyśmy jeszcze do sklepu, żeby kupić słoiki i woreczki do mrożonek. Teraz to można dostać wszystko. Jakie to wygodne! Nie mówiąc o tym, że czynne 24 h/dobę. A przecież są sklepy, które dowożą towar wprost do domu. Ja osobiście lubuję się w Almie. Wieczorkiem robię zakupy, a rano są u mnie. Wygodnie, szybko, bez problemu i bez wychodzenia z domu. Fakt, to wszystko rozleniwia, ale z drugiej strony mam czas na inne rzeczy, na przykład na zaległą lekturę lub ulubiony serial w telewizji.

- Wysiadamy - mówię do tylniej ławy. Sylwia właśnie podjechała pod nasz blok. Joaśka zasnęła, a Basia słucha jakiegoś rzempolenia na MP4. W rezultacie wyciągam śpiącą najmłodszą moją pociechę i ładuję się do windy niosąc ją na rękach. Już nie jest taka leciutka! Nogi jej zwisają, rączki też, ale tak słodko wtapia się we mnie i opiera główkę na mojej piersi. Uwielbiam to. Za mną pakuje się Basia z torbą i Sylwia z dwoma kartonami truskawek. Ruszamy!

Po dwóch godzinach obierania szypułek mam dość, a moje ręce zamiast bladoróżowe, są krwistoczerwone. No i proszę! Rób tu komuś dobrze! A dziewczyny?? Wyszły... przynajmniej zabrały Asię ze sobą, więc mamy czas z Sylwią na plotki. Nie widziałyśmy się jakiś czas, więc jest o czym pogadać.
- Nie jestem już z Adamem - powiedziała wyparzając słoiki, abyśmy mogły wsadzić do nich owoce.
- Nie?
- Miałam dość. Gość zaczął mnie ograniczać. Zabraniać. Chciał zarządzać moim czasem. Szczytem była sytuacja, gdy sprawdził mojego maila. Przez przypadek się wygadał. I w tym samym dniu jeszcze zażądałam, aby się wyprowadził. Chcę być z kimś, kto ma do mnie zaufanie, a nie pokątnie czyta moje wiadomości! Daj spokój! Trzeba się szanować!
- I jakie plany teraz?
- Brak. Chcę się jeszcze wyszaleć zanim wejdę w jakiś stały związek.
- He he! Ty to masz dobrze. Co ja mam powiedzieć? Od 15 lat z jednym facetem
- To jest godne podziwu! Chyba musisz go bardzo kochać
- Kocham, nie wiem tylko na jak długo sama miłość tu wystarczy
- To znaczy?
- Coraz rzadziej się widzimy, coraz mniej mamy ze sobą wspólnego i chyba nie za bardzo dbamy o to, żeby było dobrze. Cóż z tego, że przysyła mi kwiatki od czasu do czasu, albo daje ładną biżuterię, jak ja nie chcę tego. Wolę, żeby był z nami i spędził wspólnie czas. Zobacz. Jest sobota. Godzina prawie 20.00, a jego wciąż nie ma. Siedzę sama i powoli mam dość tych wszystkich samotnych wieczorów i weekendów.
- To znajdź sobie kogoś!
- Dobre sobie! Jestem wzorcowym przykładem monogamistki.
- A może jednak nie do końca, zawsze istnieje drugie dno!
- Czy mi się zdaje, czy ty zachęcasz mnie do zdrady?
-Powiedzmy, że zmuszam cię do myślenia nad innymi sposobami spędzenia dnia wolnego niż gotując ulubione danie męża i czekając aż raczy przyjść do domu!

Czy ona miała rację?! Ta myśl nie dawała mi spokoju! Cały tydzień krążyła po mojej głowie. Czy ja mogłabym być z innym mężczyzną niż z moim mężem? Nie! Nie ja! Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza!

- Kasia! Skocz po bułki na kolację! Tato za chwilę będzie!

Najstarsza latorośl z trudem i ociąganiem zbiera się sprzed komputera i wkłada buty.

- A czemu zawsze ja? - próbuje dyskutować i negocjować jak to ma w zywczaju. Może i dobrze, ma zadatki na niezłego handlowca, choć mówi, że chce iść na medycynę. Swoją drogą ciekawostka, jak chce to zrobić, gdy nie może patrzeć nawet na pobieranie krwi. Ale jeszcze jest czas na to, żeby jej ten plan wybić z głowy, więc nie podejmuję dyskusji. I tak wiem, że to pod wpływem Małgośki, koleżanki z klasy, która mając obydwóch rodziców lekarzy i życie na najwyższym poziomie, sama planuje kontynuować rodzinną tradycję. Ciekawe, co będzie, gdy pozna kogoś zafasynowanego światem muzycznym i pragnącego zostać piosenkarzem, bo sama niesety, jako jedyna z nas wszystkich, nie ma zupełnie słuchu. Ale za to jest najlepsza w sporcie. Tam na górze wiedzą, jak dzielić talentami.

- Basia odrabia lekcje, a Joasia mogłaby nie trafić spowrotem do domu - odpowiadam i podaję listę drobnych zakupów oraz pieniądze.

- Aż tyle tego?!

- Nie marudź, zawsze może być więcej!

Wychodzi niezadowolona! Ostatnio rzadko jakoś można spotkać ją uśmiechniętą. Wciąż jest nadąsana i taka jakaś...hmm...dziwna. Ciężko z nią porozmawiać, ciężko znaleźć wspólny temat. Wciąż tylko liczą się koleżanki, koledzy i komputer z podpięciem do internetu. Chyba muszę wziąć się za nią. Może jakiś wspólny wypad? Tylko ja i ona? Żeby przypomnieć jej, że jest dla mnie bardzo ważna i może na mnie polegać! Dobry pomysł! Pytanie tylko: "kiedy"?

Karol wpadł do domu i od razu otworzył komputer.

- O której kolacja? - zapytał, jakbym była niemalże kelnerem w restauracji. O nie mój kochany - myślę sobie - nie będzie tak dobrze!

- Jak mi pomożesz, to znacznie szybciej! - odpowiadam z nieco obrażoną miną. Nie zamierzam zgrywać zadowolonej żony, gdy taka nie jestem.

- Kotku - mówi przegryzając marchewkę, którą właśnie obrałam i całuje mnie w policzek - jeszcze ostatnie zestawienie mi zostało i jestem twój.

Taaaa! To pewnie będzie już grubo po północy! Nie zamierzam rywalizować z tym jego excelem! Wracam do kuchni i oddaję się pertraktacją z samą z sobą o wyimaginowanym kochanku! A może jednak mogłabym takiego mieć? Może nie taka ze mnie monogamistka, jak się zarzekałam. Choć w teorii wszystko jest łatwiejsze niż w praktyce! Znając życie pewnie zwiałabym, gdzie pieprz rośnie i tyle by mnie widział. A tak naprawdę, to kto by mnie chciał? Nawet nie mam żadnych znajomych facetów, a jeśli już to wspólni kumple moi i Karola, więc nie ma w czym wybierać.

- Skończyłem! - mój mąż jakimś cudem zjawia się w kuchni po 15 minutach i rozwiewa moje myśli całując mnie w szyję, potem jeszcze raz z drugiej strony, schodzi niżej, pieści mój dekolt i moje piersi! Boże! Jak ja za tym tęskniłam! Byłam głupia myśląc w ogóle o zdradzie.

- Może pójdziemy do sypialni, a kolację skończymy później - proponuje, a ja kiwam głową na tak, bez zastanowienia, w miłosnym uderzeniu. Bierze mnie na ręce (mój mąż!!!mój mąż bierze mnie na ręce!!!jestem wniebowzięta!) i zanosi do sypialni. Delikatnie zdejmuje moją bluzkę nie przestając całować mojego ciała. Wow! Takiej gry wstępnej to ja nie miałam jakieś kilka miesięcy, jeśli nie kilka lat! Nieważne! Warto było czekać!!!

- Mamo, mamo, nie było kabanosów - Kaśka wróciła i krzyczy w salonie. Karol wystawia głowę z sypialni i mówi, żeby była ciszej, bo mamę boli głowa i śpi. Dobre sobie! W życiu nie zasnęłabym choćby na sekundę! Zamykamy zamek w drzwiach - dorobiliśmy się go, gdy Basia była mała, inaczej nasze życie erotyczne w ogóle nie miałoby miejsca. No chyba że kogoś bawi ta niepewność, czy ktoś trzeci wejdzie do pokoju czy nie. Ja wolę nie ryzykować.

Przechodzimy na łóżko i nieprzestając się całować zdejmujemy swoje ubrania i kochamy się jak kilkanaście lat temu. Po wszystkim moja głowa spoczywa na jego ramieniu, nasze nogi są razem splecione, chwila dla nas, która jest dla mnie całym światem!

- Mamo, Aśka zrobiła kupę - z pokoju słychać znowu Kaśkę. Czyli szybki powrót do rzeczywistości.

- Zostań, ja się tym zajmę - Karol wstaje z łóżka i jeszcze raz całuje moje usta gorąco i namiętnie.

- Powtórzymy to w nocy, jak ci za drzwiami będą spali - szepce mi do ucha!

Gdy on zajmuje się oporządzeniem Joasi, ja biorę prysznic i w zwiewnej koszulce pojawiam się w kuchni. Kolacja jest dużo później niż zaplanowaliśmy! Ale co tam! Z głodu nikt nie umarł!